Xavier Panseri to bardzo doświadczony pilot rajdowy. Zawodnik Automobilklubu Polski, od 26 lat rywalizuje w motosporcie. Był pilotem blisko 50 kierowców. Teraz dołącza do ekipy Toyota Gazoo Racing South Africa. Ale w żadnym stopniu nie lekceważy nadchodzącego Rajdu Dakar, w którym obok Kuby Przygońskiego i innego pilota – Szymona Gospodarczyka, reprezentować będzie barwy naszego Klubu.
Tym bardziej, że jak sam przyznaje wygranie najtrudniejszego rajdu świata jest jednym z jego dziecięcych marzeń. W nadchodzącej edycji spróbuje tego dokonać z Bernhardem ten Brinke w fabrycznie przygotowanej Toyocie Hilux. Mieszkający w Polsce Francuz opowiada o przygotowaniach do Rajdu Dakar 2019, zespole Toyoty oraz współpracy z kierowcami. I zdradza, co było powodem jego przeprowadzki do naszego kraju.
Jak przygotowujesz się do Rajdu Dakar 2019?
To najtrudniejsza impreza motorsportowa na świecie. Dla wszystkich. Także dla dziennikarzy. Nie wiemy do końca, co nas tam czeka i czego możemy się spodziewać. Staram się być w jak najlepszej formie fizycznej. Przygotowania pod tym kątem zaczynam zazwyczaj trzy miesiące przed startem rajdu. Chodzę na siłownię, ćwiczę pod okiem trenera personalnego. Jako pilot rajdowy muszę mieć silne plecy i pośladki, bo w aucie spędzamy długie godziny. Dodatkowo, staram się zbić wagę jeszcze przed świętami, bo wiem, że podczas Bożego Narodzenia kilka kilogramów może mi przybyć. Im będziesz lepiej przygotowany pod względem fizycznym, tym później się zmęczysz, a to pozwala dłużej zachować trzeźwy umysł. W pustynnych warunkach ma to ogromne znaczenie. Szczęśliwie w tym roku najwyżej wespniemy się na 2800 m n.p.m., więc nie trzeba się szczególnie przygotowywać do radzenia sobie z dużymi wysokościami. Nie będziemy korzystać ze specjalnych namiotów tlenowych, by przystosować ciało.
Ostatnie tygodnie przed Rajdem Dakar spędzasz w Polsce. To utrudnienie w przygotowaniach?
Nie, to nie ma większego znaczenia. Ćwiczenia fizyczne można wykonywać wszędzie. Mi zajmuje to do dwóch godzin dziennie. A reszta to odświeżenie wiedzy z poprzedniego roku i analiza ostatnich roadbooków. Muszę się upewnić, czy nie pojedziemy w te same miejsca, czy nie czekają nas tam jakieś niespodzianki. Nawigacja jest sporym wyzwaniem. Przed startem rajdu znamy tylko punkty, gdzie będą biwaki, czyli miejsca, w których będziemy spać i z których będziemy ruszać na kolejne etapy. Wiemy też jakie odległości pokonamy. I nic poza tym. Staramy się poznać trasę w inny sposób, bo szczegółowe punkty na trasie podane zostaną nam dzień przed każdym etapem.
W inny sposób? czyli jak?
To proste. Spędzam długie godziny na Google Earth. I robię to ze świadomością, że 95 procent tej pracy pójdzie do śmietnika. Ale robię to dla tych pięciu procent, które mogą dać nam zwycięstwo. W tym rajdzie musisz być w formie od pierwszego do ostatniego dnia. On dzieje się tylko tu i teraz. Nie masz całego sezonu na to, żeby odrobić straty. Musisz być dobry każdego dnia. Nie trzeba wygrywać wszystkich odcinków, ale pierwsza piątka jest w porządku. Wtedy szansa na końcowy triumf jest duża.
Masz szansę wygrać Dakar z Toyotą?
Po to tam jedziemy. Mamy bardzo mocny zespół. Trzy świetne załogi Giniel de Villiers i Dirk von Zitzewitz, Nasser Al Attiyah i Mathieu Baumel oraz Bernhard ten Brinke i ja. Oczywiście, to taki rajd, w którym przed startem trudno jest wskazać zdecydowanego faworyta, bo może się wydarzyć mnóstwo rzeczy. Wystarczy, że raz się zakopiesz i już po tobie. Wierzę jednak, że jedna z naszych załóg na koniec będzie zwycięska. Naszym celem z Bernardem jest podium.
Dakarową przygodę zacząłeś od trzeciego miejsca w 2015 roku. Chyba trudno o lepszy debiut…
Tak, w moim pierwszym Dakarze z Krzysztofem Hołowczycem dojechałem do mety na trzecim miejscu. Mieliśmy wtedy do dyspozycji świetne auto, ale ja byłem debiutantem i obawiałem się, jak to będzie. Nie znałem tego rajdu. Ale pojechaliśmy mądrze, nie popełniliśmy żadnych wielkich błędów i to zaowocowało trzecim miejscem. Wielu mi tego sukcesu zazdrościło, bo w debiucie miałem podium. Niektórzy startują tu po 10 lat i wciąż wracają z niczym. A moje pozostałe starty też były udane. Oprócz tego trzeciego miejsca raz byłem czwarty, a w pozostałych dojeżdżałem w pierwszej dziesiątce.
Teraz jesteś w fabrycznej ekipie Toyoty. To dodatkowa presja?
W samochodzie rajdowym presja jest ważna i potrzebna. Jechałem kilka razy „na luzie” i tak się nie da osiągnąć dobrego wyniku. To droga donikąd. Presja mobilizuje. Mam już doświadczenie w pracy z zespołem fabrycznym, debiutowałem z Krzysztofem w najlepszym zespole w tamtym czasie. Zresztą, nie czuję presji ze strony kierowcy czy zespołu. Sam ją na siebie nakładam, bo chcę dać z siebie wszystko. Nie chcę być powodem naszego niepowodzenia.
Zdjęcia: G.Thimel
Cały wywiad: www.newsauto.pl/rajd-dakar-2019-xavier-panseri-autach-rywalach/