W czwartek, 9 sierpnia br., Jarek i Marcin Szejowie mieli poważny wypadek na testach w okolicach Mlada Boleslav w Czechach. Załoga przygotowywała się do startu w 3. Perger Mühlstein Rallye. Ich Ford Fiesta R5 wypadł z drogi przy dużej prędkości i uderzył przodem w drzewo. Zarówno kierowca, jak i pilot zostali zabrani do szpitali przez śmigłowce. Ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, więc po badaniach i jednodniowej obserwacji Szejowie wrócili do domów.
W tej sytuacji kolejne starty kierowcy Automobilklubu Polski w tym sezonie stanęły pod znakiem zapytania, nie tylko ze względu na poważne uszkodzenia samochodu. Po wypadku Jarek jest mocno poobijany i ma uszkodzony kręgosłup, więc niemal przy każdej czynności doskwiera mu ból. Z kolei Marcin doznał złamania obojczyka i jednego z żeber, więc w najbliższych tygodniach jego starty są wykluczone.
Jarek Szeja: Przyznam szczerze, że nie pamiętam zbyt wiele z tego wypadku, a może raczej dzwona, bo tak trzeba to określić. Ocknąłem się dopiero w szpitalu. Na szczęście skończyło się na strachu i nic poważniejszego nam się nie stało. W zdecydowanie gorszym stanie jest samochód. W tym sezonie planowaliśmy jeszcze kilka startów, w tym przede wszystkim – dokończenie sezonu w mistrzostwach Czech. W tym momencie wiemy, że na pewno zabraknie nas w Rajdzie Barum. Marcin ma złamany obojczyk i żebro, więc dopóki kości mu się porządnie nie zrosną, nie ma mowy o jakichkolwiek startach. Zdrowie jest dla nas priorytetem. Jednak nawet jeśli obecnie nie możemy się ścigać, to zespół już pracuje nad powrotem na OS-y. Wiemy także jak wypełnić zobowiązania wobec naszych Partnerów, którzy umożliwili nam tegoroczne starty. Jedno jest pewne – w tym roku zobaczycie jeszcze na odcinkach rajdówkę w barwach GK Forge KoWax Racing i Automobilklubu Polski.
Fot.: Honza Fronek