Stulecie „Cudu nad Wisłą” i zwycięskiej wojny z bolszewickim najazdem skłania do przypomnienia ważnego epizodu z historii tamtych zmagań. Epizodu, który był ściśle powiązany z ówczesnymi środowiskami automobilizmu i sportu samochodowego.
Antoni Borzewski (urodzony 25 marca 1868 w Ugoszczu koło Rypina) był jednym z trójki założycieli (pozostali to Adrian Chełmicki i Zygmunt Kazimierz Olszowski) oraz wiceprezesem powołanego w 1909 w Warszawie Towarzystwa Automobilistów Królestwa Polskiego. To stowarzyszenie przeobraziło się po I wojnie światowej w Automobilklub Polski, który od 1920 był afiliowany przy AIACR (Międzynarodowy Związek Automobilklubów Uznanych) jako jedyny reprezentant naszego kraju.
Borzewski był ziemianinem, właścicielem dóbr w Ugoszczu, Okoninie i Giżynku w powiecie rypińskim (obecnie woj. kujawsko-pomorskie), absolwentem Politechniki Ryskiej, entuzjastą automobilizmu. Wniósł ogromne zasługi dla życia społeczno-gospodarczego Ziemi Rypińskiej i Mazowsza Płockiego, wtedy należących do zaboru rosyjskiego. W 1900 był jednym z założycieli cukrowni w Ostrowitem koło Rypina. W latach 1901-1907 należał do Towarzystwa Rolniczego Płockiego. W 1907 stał się współzałożycielem Okręgowego Towarzystwa Rolniczego Ziemi Dobrzyńskiej, od 1909 był jego wiceprezesem, a w latach 1914-1917 prezesem. Był też założycielem Syndykatu Rolniczego w Rypinie.
Dopiszmy jeszcze do imponującej listy jego aktywności na niwie obywatelskiej, patriotycznej i gospodarczej, że po wybuchu I wojny światowej należał do Gubernialnego Komitetu Obywatelskiego w Płocku. Od 1916 członek Sejmiku Lipnowskiego dla powiatów lipnowskiego i rypińskiego. Jeden z czterech komisarzy Tymczasowej Rady Stanu na powiat rypiński. Od 1918 prezes rypińskiego oddziału Związku Ziemian. Kolekcjoner dzieł sztuki i broni. Do tego wielki entuzjasta automobilizmu, który jego zdaniem stanowił ważny czynnik postępu; no i działacz Towarzystwa Automobilistów Królestwa Polskiego, bardzo aktywny w pierwszych zarządach tego stowarzyszenia, inicjator wielu imprez klubowych.
Kiedy w 1920 zbliżała się wojna z bolszewikami, miał powiedzieć: „Choć mam lat 52, byłbym się zapisał do armii wraz z moim samochodem, ale teraz uważam za wiele trudniejszą placówkę pozostanie w Ugoszczu w dzisiejszych czasach”.
16 sierpnia 1920, w ramach marszu Armii Czerwonej (3. Korpus Kawalerii, którym dowodził gen. Gaj Gaja) w kierunku Włocławka i dalej na lewy brzeg Wisły, do Ugoszcza wkroczył oddział bolszewików. Borzewski, mający broń i amunicję, podjął trwającą około dziewięciu godzin dramatyczną, na dobrą sprawę samotną i beznadziejną walkę z bolszewicką nawałą w obronie swych dóbr. Ostrzeliwał się z wieżyczki rodzinnego pałacyku w Ugoszczu. Poległ od kuli nieprzyjaciela, bądź (jak podawali niektórzy świadkowie) nie chcąc oddać się żywcem w ręce wroga, ranny od postrzału, ostatnim nabojem odebrał sobie życie. Spoczął w rodzinnym grobowcu w pobliskich Oborach na Ziemi Dobrzyńskiej.
Tekst: Grzegorz Chmielewski
(fragment przygotowywanej do druku książki „Alfabet warszawskich automobilistów”, ósmego tomu serii wydawniczej „Biblioteka Auto Klubu Dziennikarzy Polskich”)
Foto: Eklektyczna kaplica grobowa Borzewskich na starym cmentarzu w Oborach.