Jedenastokrotny motocyklowy mistrz Polski, motocyklista Automobilklubu Polski Paweł Szkopek uległ groźnemu wypadkowi na niemieckim torze Oschersleben, na którym odbywała się połączona runda mistrzostw Polski i europejskiego cyklu Alpe Adria. Lider klasyfikacji generalnej obu serii w klasie Superbike trafił do lokalnego szpitala z podejrzeniem złamania żeber i przebicia płuca.
Po podium wywalczonym w pierwszym wyścigu, w drugim Szkopek liczył na walkę o kolejne trofeum. Niestety, jadąc w czołówce uderzył w motocykl upadającego rywala i przewrócił się, na szczęście niegroźnie. Jedenastokrotny mistrz Polski szybko podniósł swoją Yamahę R1 i był w stanie wrócić na tor oraz do walki o podium w klasyfikacji WMMP. Niestety, na piętnastym z siedemnastu okrążeń zawodnik upadł ponownie, tym razem z powodu problemu z układem hamulcowym, jak się później okazało uszkodzonym podczas pierwszego wypadku.
Lider tabeli trafił najpierw do centrum medycznego na torze Oschersleben, a następnie do lokalnego szpitala z podejrzeniem złamania żeber i uszkodzenia płuca. Na szczęście dokładne badania wykluczyły poważniejsze kontuzje. Choć lekarze zalecili mu pozostanie w szpitalu na noc na obserwację, Szkopek wypisał się z niego na własne życzenie jeszcze w niedzielę wieczorem, ponieważ w poniedziałek rano wylatuje do Japonii. W najbliższy weekend wystartuje tam ponownie w prestiżowym wyścigu długodystansowym Suzuka 8 Hours, ostatniej rundzie mistrzostw świata FIM EWC sezonu 2018-2019.
Piąta runda mistrzostw Polski odbędzie się za trzy tygodnie na torze Poznań. Paweł nadal ze sporą przewagą prowadzi w klasyfikacji generalnej klasy Superbike.
Paweł Szkopek: To była dla nas bardzo dramatyczna sytuacja. Byłem czwarty w Alpe Adria i drugi w mistrzostwach Polski w pierwszym dniu. W drugim biegu chciałem walczyć o jeszcze lepszy rezultat, ale dwóch zawodników zderzyło się tuż przede mną i motocykl jednego z nich ściął mnie z toru. Podniosłem natychmiast swoją Yamahę i wróciłem do walki o podium w klasyfikacji mistrzostw Polski, ale wygląda na to, że z powodu upadku uszkodził się układ hamulcowy. Gdy w pewnym momencie wcisnąłem hamulec nic się nie wydarzyło, dlatego musiałem zeskoczyć z motocykla, który zresztą przeleciał nad bandą i wylądował poza torem. Chciałem znów wrócić na tor, ale w pierwszej chwili nie mogłem znaleźć mojej Yamahy. Kiedy jednak stanąłem na nogi dotarło do mnie, jak duża była siła mojego uderzenia w bandę z opon. Miałem problemy z oddychaniem i bardzo mocno bolały mnie żebra, dlatego karetką trafiłem najpierw do centrum medycznego, a później do szpitala, gdzie na szczęście wykluczono wstępną diagnozę i kontuzję żeber. Po kilku godzinach wypisałem się ze szpitala na własne życzenie, ponieważ w poniedziałek rano lecę do Japonii startować w legendarnym wyścigu Suzuka 8 Hours. Jestem mocno poobijany i obolały, ale mam nadzieję, że za kilka dni znów będę mógł wsiąść na motocykl. Tym razem w Japonii.
Fot.: Pazera Racing