Kierowca Automobilklubu Polski, Jarosław Szeja wystartuje w Rajdzie Bohemia, rundzie Mistrzostw Czech. Zbieżność terminów spowodowała, że nasz zawodnik nie mógł wystartować w rozgrywanym właśnie ORLEN 74. Rajdzie Polski.
Zaplanowany na 1 i 2 lipca impreza związana z historią Skody, stąd strefa serwisowa znajdować się będzie na terenie fabryki w Mlada Boleslav. Ze zgłoszonych 134 załóg do rundy Mistrzostw Czech i cykli historycznych, aż 42 proc. z nich wsiądzie do rajdówek ze znaczkiem Skody na masce.
Z numerem 1 na odcinki ruszą Jan Kopecky i Pavel Dresler (Skoda Fabia R5). Łącznie w czołówce zobaczymy aż 13 samochodów R5, trzy auta WRC i dwie konstrukcje S2000. Jarek i Marcin Szeja otrzymali dwunasty numer startowy. Dla Polaków będzie to czwarty start w Rajdzie Bohemia, a trzeci w samochodzie z napędem na 4 koła. Debiutowali w tych zawodach w 2010 roku jadąc Renault Clio N3. W 2015 roku Szejowie wystartowali w tym rajdzie Subaru Imprezą i wywalczyli świetne drugie miejsce w grupie N i wysoką 13. pozycję w klasyfikacji generalnej.
Jarek Szeja (Automobilklub Polski, GK Forge Metkom Rally Team – Ford Fiesta R5): Już po raz drugi z rzędu ominie mnie Rajd Polski, ale w ten weekend nie zabraknie nam emocji, jakie budzi rywalizacja na wysokim poziomie. Nasz kierunek to Mlada Boleslav i specyficzne trasy 44. Rajdu Bohemia. Ta impreza rozgrywa się w górzystym terenie, na asfaltowych drogach, które lata świetności mają już często za sobą. Do tego dochodzą liczne zdradliwe, ślepe zakręty, a także błoto czy piach i kurz wyniesiony na drogę. Na trasie zazwyczaj jest niewiele szykan i długich prostych – tutaj wygrywa się nie prędkością maksymalną, lecz techniką i precyzją. Szybka jazda między drzewami mocno podnosi poziom adrenaliny, a to właśnie najbardziej mi się podoba w tym rajdzie. Bohemia przyniesie mi jeszcze inne, nieco nostalgiczne emocje. Kilkanaście lat temu jeździłem z kumplami na Rajd Barum, by kibicować Romanowi Kreście, a w ten weekend będę mógł z nim rywalizować. Powrót rajdowej legendy będzie ozdobą tego rajdu, a ściganie z nim – spełnieniem kolejnego z moich sportowych marzeń.
Fot.: Jakub Rozmus